Słońce leniwie zaglądało przez okna do domku Bonisia. ☀️ To był wyjątkowy dzień – dzień wolny!
Żadnego budzika o świcie. Żadnych pachołków rozstawionych na trawie. Żadnego przenikliwego gwizdka Trenera Pepa. W powietrzu unosił się tylko słodki zapach drożdżówki, którą piekła Mama Helenka. 🍞🍓
Boniś, w swoich ulubionych kapciach (oczywiście w kształcie piłek ⚽), leżał na miękkim dywanie w salonie i układał wieżę z klocków.
„Chodźcie, chodźcie!” zawołał nagle Tata Staś, siadając wygodnie na kanapie z dużym tabletem. „Przyszła cyfrowa paczka! Mamy zdjęcia z ostatniego turnieju!” 🏆
Boniś natychmiast zerwał się na równe łapy, zostawiając klocki w nieładzie. „Już? Tak szybko? Pokaż, Tatusiu!”
„Spokojnie, łapki nie połam,” zaśmiała się Mama Helenka, przynosząc trzy kubki ciepłego kakao. ☕️ „Usiądźmy wygodnie, obejrzymy wszystko po kolei.”
Wtulił się między Mamę a Tatę. Tata Staś uruchomił galerię. Klik… „O, patrzcie!” zachichotała Mama. „Boniś, kochanie, tutaj wyglądasz, jakbyś próbował tańczyć, a nie kiwać obrońcę!” Boniś zrobił wielkie oczy. Faktycznie, zdjęcie uchwyciło go w dziwnym pół-obrocie, z jedną łapą w górze i bardzo zdziwioną miną. 😜
Klik… „A tutaj! Twój gol!” Tata Staś prawie podskoczył. „Idealne ujęcie! Widać, jak piłka leci prosto w okienko!”
Ale Boniś nie szukał tylko siebie. Przecież mecz to drużyna! „Poczekaj, Tatusiu, cofnij… O, jest!” mruczał, wodząc pazurkiem po ekranie. „Szukam chłopaków. Gdzie jest Franiu? Gdzie Krzyś i Antek?”
Przesuwali zdjęcia dalej. Klik… „Hahaha! Patrzcie!” krzyknął Boniś. „Krzyś zrobił wślizg i wylądował cały w błocie! Wygląda jak czekoladowy wilczek!” 🍫 Klik… „A tu! Antek próbuje zjeść medal!” 🏅 Klik… „A tu Franiu tak się cieszył z gola, że przewrócił Sędzinę Sowę! Na szczęście tylko usiadła na trawie i śmiała się razem z nim.” 😂
Oglądali zdjęcie za zdjęciem, wspominając każdą akcję, każdy śmiech i każdą przybitą „piątkę”. To był wspaniały turniej, a „Waleczne Wilczki” były najlepszą paczką na świecie.
Nagle Boniś zamarł. „Tato, powiększ to zdjęcie… To, gdzie podnosimy puchar.” 🥳
Tata Staś powiększył obraz. Wszyscy byli na pierwszym planie – cali w złotym konfetti, uśmiechnięci od ucha do ucha. Ale Bonisia zainteresowało tło… Daleko, za plecami Trenera Pepa, wśród kibiców, ale jakby trochę z boku, za drzewem… stał ktoś, kogo Boniś doskonale znał.
To był… KASPERINIO! 🦊
Kapitan „Sprytnych Lisków”. Nie klaskał. Nie cieszył się. Po prostu stał z założonymi łapkami i… obserwował.
„Ale… co on tam robił?” szepnął zdziwiony Boniś. „Przecież 'Liski’ odpadły z turnieju dzień wcześniej…”
Tata Staś i Mama Helenka spojrzeli po sobie ze zdziwieniem. Tego się nie spodziewali.
Jak myślisz, drogi Czytelniku, dlaczego Kasperinio w tajemnicy obserwował finał „Walecznych Wilczków”? 🧐
A) Chciał się nauczyć nowych, fantastycznych zagrań Bonisia, żeby móc go pokonać w następnym meczu?
B) A może po cichu kibicował Bonisiowi i przyszedł zobaczyć, jak jego rywal (a może jednak trochę kolega?) podnosi puchar?


